792 422 zł w jeden wieczór? *
Okazuje się, że właśnie tyle zebrał jeden list pozostawiony na siedzeniach pociągów odjeżdżających z nowojorskiej stacji.
Kim jest autor tego listu i najważniejsze: jak tego dokonał?
W tym materiałe dokładnie analizuję ten list i wyciągam z niego 6 uniwersalnych zasad, które możesz wdrożyć w swoich tekstach, by POCIĄGnąć za sobą tłumy 😎
Daję Ci 6 gotowych wskazówek, dzięki którym będziesz pisać skuteczne teksty, niczym sam… noo, przekonaj się, czytając ten artykuł! Jeśli będziesz się ich trzymać, to już nigdy nie powiesz „ale ja nie potrafię pisać tak, by chcieli czytać”.
Wszystko, czego do tego potrzebujesz, znajdziesz w tym artykule.
* Kwota uzbierana w 1968 roku to było 26 tysięcy dolarów, ale wiadomo, że dzisiaj dolar ma inną wartość, więc ją przeliczyłam (również na złotówki), żeby lepiej to odzwierciedlić.
Historia pewnego listu
Jest 24 czerwca 1968 roku. Osoby wracające do swoich domów na zamożnych przedmieściach Nowego Jorku, wsiadając do pociągu, znajdują na swoich siedzeniach list, który zaczyna się takimi słowami: Kiedy ten pociąg wyjedzie dziś wieczorem z tunelu przy 108 ulicy, wyjrzyj przez okno.
Wyobraź sobie, że jedziesz teraz właśnie tym pociągiem. Co zauważysz, gdy wyjedzie z tunelu? Slumsy nowojorskiej dzielnicy – Harlemu – i niektórych z 1125 czarnoskórych chłopców i dziewcząt, którzy uczęszczają do United Negro College.
Kontynuujmy czytanie listu:
Jeśli wracasz właśnie z pracy, tak jak większość pasażerów tego pociągu, to jesteś zapewne absolwentem college’u, który wiernie wspierasz od wielu lat. Czy po dzisiejszej kolacji możesz zrobić coś pomysłowego?
Dalej autor listu prosi o finansowe wsparcie dla fundacji zajmującej się edukacją czarnoskórej młodzieży.
Nie mówi jednak nic o byciu hojnym i wielkodusznym.
Nie.
Nakłania do zrobienia czegoś pomysłowego, czyli przekazania na rzecz United Negro College Fund pewnego procentu kwoty, którą standardowo przekazuje się swojej uczelni. Posiłkuje się przy tym konkretnymi liczbami, według których 50 uczelni, na których uczą się głównie biali studenci, otrzymało w ciągu roku 416 milionów dolarów wsparcia.
Celem tego listu było zebranie w ciągu roku 6,5 miliona dolarów jako wsparcie dla 36 uczelni dla czarnoskórej młodzieży, co przy powyższej liczbie wydaje się naprawdę niewielką kwotą.
Na końcu listu autor zachęca do podjęcia konkretnej akcji już teraz, czyli ustalenia, jaką kwotę podróżni chcą przekazać fundacji i przesłania jej od razu w kopercie, która była dołączona do listu.
Dodaje jeszcze: Może dzięki temu będziesz spać nieco lepiej podczas tego długiego, gorącego lata.
Autorem listu był David Ogilvy, czyli jeden z najlepszych copywriterów, a tego wieczora udało się zebrać 26 tysięcy dolarów.
Jak to możliwe, że jeden tak prosty list okazał się tak skuteczny?
To bardzo dobre pytanie, więc teraz omówimy sobie jego poszczególne elementy, które wpłynęły na to, że ten tekst okazał się takim sukcesem. Jednocześnie wskażę Ci 6 zasad i jeśli będziesz się nimi kierować, z dużym prawdopodobieństwem napiszesz równie skuteczne teksty.
Zasada nr 1: Początek, który przyciąga uwagę
Zauważ, że pierwsze zdanie tego listu już wzbudzało ciekawość i nakłaniało do wykonania jakiejś akcji, więc nawet nie sposób było pozostawić to bez żadnej odpowiedzi.
Nauka dla Ciebie: jeśli nie przekonasz czytelnika w pierwszych 2-3 zdaniach do tego, że warto przeczytać Twój tekst, to jest bardzo duże ryzyko, że on ten tekst porzuci.
Możesz stworzyć najlepszy artykuł w swoim życiu, ale jeśli pierwsze zdanie, pierwszy akapit będą mało interesujące, to cała Twoja praca pójdzie na nic. To tak jakby zbudować piękną willę i zasłonić ją brzydkim, szarym murem.
Zasada nr 2: Zobacz - odczuj - zmień
Czy ten list miałby tak dużą skuteczność, gdyby Ogilvy nie bazował na emocjach pasażerów i gdyby nie wymyślił tak ciekawej akcji, dzięki której czytelnicy mogli zobaczyć to, o czym pisał i od razu zareagować?
Gdyby nie te wszystkie okoliczności, ten list z pewnością nie miałby takiej mocy.
W praktyce chodzi o to, by nie skupiać się tylko na opisie, ale starać się wywołać jakieś emocje w odbiorcy. Bardzo dobrze widać to w opisach produktów różnych sklepów
internetowych.
Spójrz na ten przykład:

Ten opis jest nudny i nie mówi odbiorcy nic na temat tego, jakie korzyści może wynieść np. z tego, że sukienka jest zapisana na guziki i wiązana w talii.
A wystarczyłoby dopisać: “Dzięki paskowi w talii podkreślisz najwęższą część ciała, co sprawi, że będziesz wyglądać smuklej. Natomiast guziki możesz zapinać według swojego
uznania. Wersja do pracy? Guziki pod szyję. Wersja na wieczór? Odepnij dwa guziki od góry i gotowe!”
To przykład stworzony na szybko, ale mam nadzieję, że widzisz, o co mi chodzi: każda cecha produktu powinna od razu łączyć się z korzyścią (bądź emocją) dla klienta.
Zasada nr 3: Konkretne liczby
Wszyscy kochamy liczby! Ja też używam ich w tym artykule, tak jak Ogilvy zastosował je w swoim liście, pokazując kontrast między kwotami uzbieranymi dla dwóch uczelni.
Nauka dla Ciebie: jeśli możesz, podawaj konkretne liczby. Zazwyczaj lepiej wygląda “157 438 zł” niż “150 tysięcy zł”. To działa na wyobraźnię odbiorcy.
Jeśli jest taka możliwość, to jak najbardziej możesz też wykorzystać kontrast, tak jak zrobił to Ogilvy w swoim liście.
Zasada nr 4: Zbuduj relację z odbiorcą
Zobacz, jak wiele Ogilvy wie o swoich odbiorcach i jak bardzo stara się nawiązać do ich sytuacji, wejść w ich buty.
Jednocześnie nie bazuje na negatywnych emocjach i nie wzbudza wyrzutów sumienia, tylko zachęca do zrobienia czegoś pomysłowego.
Pokazuje obopólne korzyści, bo oczywiście fundacja otrzyma zastrzyk gotówki, ale też te wspierające osoby będą miały poczucie, że zrobiły coś dobrego dla mniej uprzywilejowanej grupy społecznej (Może dzięki temu będziesz spać nieco lepiej podczas tego długiego, gorącego lata).
Zasada nr 5: CTA, czyli wezwanie do działania
Na końcu tego listu znajduje się bardzo silne wezwanie do działania, bo autor zachęca do tego, by już TERAZ zastanowić się, jaką kwotę chce się przekazać, wrzucić te pieniądze do koperty i od razu ją wysłać. Ogilvy tym ruchem bardzo ułatwia wykonanie zadania.
Nie czeka na to, aż podróżujący wrócą do swoich domów i wszystko sobie przemyślą. Nie! On korzysta z momentu, kiedy te emocje są najsilniejsze.
Nauka dla Ciebie: nigdy nie zostawiaj odbiorców samych sobie. Tekst ma zazwyczaj jakiś konkretny cel, prawda? Dlatego pamiętaj, żeby na końcu wzmocnić go wezwaniem
do działania.
Zasada nr 6: odpowiedni odbiorca
Wyobraź sobie teraz, że ten list zamiast trafić do zamożnej elity, trafiłby do – powiedzmy – klasy robotniczej. Czy miałby tak samo dużą skuteczność? Podejrzewam, że nie, bo treść byłaby zupełnie niedopasowana do odbiorców, którzy prawdopodobnie nie dysponują tak dużym majątkiem, by móc jeszcze wesprzeć fundację.
Pamiętaj, że to odbiorca jest sercem Twojego tekstu.
Nawet jeśli napiszesz świetną reklamę, ale skierujesz ją do niewłaściwych osób, to nie wywoła ona pożądanego efektu.
Jeśli tworząc swoje teksty, będziesz trzymać się tych zasad, to gwarantuję Ci, że będą one miały dużo większą skuteczność.
A jeśli do tej pory Twoją wymówką przed tworzeniem wartościowego contentu było to, że nie potrafisz pisać, to mam nadzieję, że ten argument jest już nieaktualny 😉
Daj znać, której z tych zasad jeszcze u siebie nie stosowałeś, a którą po dzisiejszym artykule na pewno zaczniesz!
Dlaczego ja powinnam dostać możliwość wzięcia udziału w kursie na takich warunkach?
Bo tego potrzebuję. Pracuję jak copywriterka-freelancerka od kilku lat. Myślałam: mam już spore doświadczenie. Umiem w SEO, robię fajne landingi. Newsletterami się nie zajmowałam, ale jak trzeba będzie, to jakoś to ogarnę. Nie biorę się za tematy, na których się nie znam, piszę ciekawe oferty i klienci o tym nieraz mówią. No ego rośnie.
A później obejrzałam Twoje 2 filmiki o tworzeniu ofert. Zobaczyłam: o, a to robię, czyli spoko. To też. Ale to…? I… to? I to, to to? Kurde, jednak jest nad czym pracować, spoko, fajnie, że są darmowe materiały!
A później wzięłam udział w płatnym kursie SEO.
I zobaczyłam, że ja to jednak niewiele umiem. :’)) I potrzebuję się doszkolić.
Dzięki Tobie już wiem, że lepiej niż na „ja, ja” pisać „Ty” i o kliencie czy nadawcy w ogóle, więc pominę część historii w stylu „od zawsze lubiłam pisać, wydałam swój tomik poezji” (mimo że to prawda :D), a powiem tak:
jeśli dasz mi tę możliwość, będę pilnie pracować, dzięki czemu dla CIEBIE i TY:
1. Zrobię Ci dobrą promocję, bo chętnie roztrąbię o kursie i w ogóle Twoich materiałach wszystkim znajomym i odbiorcom na moim Ig (hejka, tu Psychologia Ubioru, prawie 1,4k obs),
2. Będę lepszym copy -> nie będę tak „psuć rynku” (to chyba najgorsza konsekwencja niedostatecznej wiedzy; tak przynajmniej czytam na grupach”).
3. Poza tym, chętnie wypowiem się na temat kursu. Co prawda to ostatnia edycja, ale może będziesz chciała wyciągać z niego jeszcze wnioski, a wspominałaś, że Tobie przyda się jakiś analityczny umysł – no, to ja jako Krytyk Wartościujący i gallupowy Zbieracz, Wizjoner, Maksymalista i Strateg lubię oceniać i wyciągać wnioska, by pomagać udoskonalać. Więc chętnie powiem, co mi się podobało, a co do zmiany – i w jaki sposób.
Pozdrowionka!
Ajjj, wysyłasz i wysyłasz do mnie maile już od…lat, a ja dalej tkwię w martwym punkcie copywritingu. Umiem pisać, ale brakuje mi praktyki. I chciałabym i się boję. Daj mi kopa na rozpęd, pozwól skorzystać z Twojej wiedzy, abym przestała analizować i szukać wymówek, a po prostu zaczęła TO robić. Bo to, że warto to wiem – dzięki Twoim mailom.
Dlaczego ja? Hmm… może dlatego, że dopiero zaczynam? I właściwie wciąż szukam możliwości do tego, żeby się rozwijać?
Mam oczywiście swoje pierwsze doświadczenia w copywritingu za sobą i nawet próbuję swoich sił w social mediach, ale wciąż wydaje mi się, że to za mało – to zupełnie tak, jakbym miała jakiś swój warsztat, ale utknęłam w miejscu, bo nie mam siły, żeby zburzyć kolejną ograniczającą mnie ścianę.
Myślę więc, że z Twoim kursem będę mogła:
Czy znasz Donalda Trumpa?
Zakładam, że tak. 😉 Gdy został prezydentem USA usłyszał o nim cały świat.
Dawno temu miałam okazję uczestniczyć w spotkaniu, którego Trump był gościem specjalnym. Co zabawne, usłyszałam wtedy o nim po raz pierwszy w życiu. Mówił o prowadzeniu biznesu, sukcesach i porażkach. O motywacji i ciągłym rozwoju.
Od tamtej pory minęło dziesięć lat, a ja nie przestaję się rozwijać. Ciągle szukam i uparcie idę pod górę. :} Podczas całego procesu uważnie słucham ludzi, kórym już się udało, którzy wiedzą jak coś zrobić, albo doszli tam, gdzie ja chciałabym dotrzeć.
Wydaje mi się, że znalazłam miejsce, w którym chcę zostać na dłużej. Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zechcesz dołączyć do grona sławnych, mądrych osób, które zmieniły moje życie. :}
Cześć! Mam na imię Ania i kocham pisać. Pierwszą „książkę” napisałam mając 8 lat – w zeszycie z Kubusiem Puchatkiem na okładce napisałam krótkie opowiadanie o tym niemądrym misiu – byłam wtedy z siebie i mojego dzieła taka dumna.
Na co dzień w pracy zajmuję się tworzeniem artykułów produktowych, sprzedażowych oraz marketingowo-reklamowych, dlatego nie jest dla mnie problemem usiąść i napisać czy to dłuższy, czy krótszy tekst. Przez moje zamiłowanie do poprawności językowej stałam się swego rodzaju autorytetem, który dokonuje korekt tekstów innych osób. Na tym jednak nie przestaję – piszę opowiadania o tematyce fantastycznej, do zeszłego roku prowadziłam bloga muzycznego, jednak czuję, że to wciąż za mało. Nie mam doświadczenia w copy ani ciekawego portfolio, a marzę, by rzucić wszystko i zacząć zajmować się w życiu właśnie tym!
Jednym z moich ulubionych miejsc w internecie jest Instagram, na którym obserwuję konta takie jak polszczyzna_pl, kamilakalinczak (i jej fantastyczne cykle ĄĘ) czy the.language.nerds i codziennienawesoło – jestem fanką językoznawstwa (nie tylko w zakresie naszego rodzimego języka i z wielką chęcią pogłębiam swoją wiedzę. Lubię się uczyć, by stawać się lepsza w tym, co sprawia mi radość.
Dlaczego ja?
Bo właśnie teraz myślę jak zmienić swoją drogę zawodową, chciałabym pisać posty, które „porwą tłumy” a w przyszłości napisać książkę – to jest moje wielkie marzenie a może chciałabyś pomóc mi je spełnić?
Dlaczego to ja miałabym dostać dostęp do kursu copyczewskiej ?
Czekam na Twoje newslettery jak na najlepszą dawkę wiedzy każdego dnia!
Bardzo chciałabym rozwijać się w kierunku pisania tekstów,ponieważ chłonę wiedzę jak gąbka, a za mną napisane pierwsze artykuły nad którymi spędziłam godziny, żeby dopracować je w każdym szczególe.
Brakuje mi jednak pewności w tym co robię, Twój kurs rozwiał by większość moich wątpliwości i pozwolił iść do przodu, żebym mogła zapewnić sobie poczucie stabilności podczas pracy w domu, która jest dla mnie niezwykle ważna będąc mama, która samodzielnie wychowuje wiecznie przeziębionego przedszkolaka
Odpowiadając na pytanie konkursowe
Usłyszałam kiedyś, że człowiek, który się nie rozwija i nie pracuje – umiera. Dlatego też, bardzo chce się rozwijać mimo trudności jakie spotykam na drodze. Całkowita zmiana kierunku swojej drogi zawodowej nie jest łatwa, a wręcz usłana kamieniami, jednak jestem przekonana, iż po twoim kursie nie będę już się zastanawiać czy wybranie copywritingu to był dobry pomysł tylko będę działać według Twoich wskazówek. Ogrom pracy jaki włożylas w kurs oraz jego przygotowanie nie pójdzie na marne, obiecuje! Pozdrawiam serdecznie
Kiedy czytasz nasze komentarze, najpewniej uśmiechasz się pod nosem, widząc, że sporo osób chce wziąć udział w kursie. Możesz podarować go zupełnie za darmo aż trzem osobom.
Kogo wybierzesz? Kogoś, kto jest początkujący i nawet po treści komentarza widzisz, że musi pracować nad warsztatem? Kogoś, kto już pracuje w branży, ale potrzebuje uporządkować wiedzę i kurs jest ku temu doskonałą okazją? To niełatwy wybór i współodpowiedzialność za kursantów, których ukształtujesz.
Jeśli chcesz pokazać mi, jak zostać copywriterem, który zarabia i potrafi odnaleźć się w takim środowisku, zaproś mnie na swój kurs. Będziesz z radością patrzeć na efekty swojej pracy i znowu się uśmiechniesz.
Chciałabym wygrać kurs, ponieważ bardzo by mi pomógł w obecnej sytuacji i rozwoju zawodowym. W tym roku ukończyłam studia, jednak ze względu na opiekę nad niespełna rocznym dzieckiem nie mogę pozwolić sobie na pójście do pracy. Twój kurs pomógłby mi wystartować w pracy jako copywriter, a tym samym połączyć macierzyństwo z pracą. W ten sposób także zyskałabym dodatkowy dochód, który uzupełniłby domowy budżet 🙂
Ponadto pisać zawsze lubiłam i w tworzonych tekstach stawiałam na jakość. Niestety nie potrafię za bardzo pozyskiwać klientów, ani „sprzedawać” siebie. W obecnej sytuacji albo piszę słabo płatne teksty wkładając w nie całe serducho albo nie mam klientów. Obie sytuacje są słabe 🙁
Twój kurs pomógłby mi odnaleźć się na rynku oraz doskonalić warsztat.
Powiedziałaś kiedyś, że nigdy nie miałaś konta na żadnym z portali ze zleceniami. Może właśnie dzięki temu, jesteś w tym miejscu? Ja założyłam konto rok temu i… utknęłam. Dopiero dowiadywałam się, czym jest copywriting, chciałam zobaczyć, czy się do tego nadaję. Po upływie tego czasu coraz bardziej widzę, jakie teksty sprawiają mi najwięcej przyjemności, zleceniodawcy są zadowoleni, ale… wciąż brakuje mi odwagi, by wyjść do klientów i poszukać ich na własną rękę, na moich warunkach. Wciąż czuję, że wiem za mało, że to, co sprawdza się na portalu, niekoniecznie zadowoli bardziej świadomych klientów, gotowych zapłacić więcej niż przysłowiowe 3,50.
Teksty sprzedażowe nie są moją bajką (może Twój kurs to zmieni?), więc nie wezmę Cię pod włos, jak inni. Powiem po prostu, że mam nadzieję, że Twój kurs mógłby stać się nowym początkiem mojej copywriterskiej drogi. Dałby mi wiedzę, której mi brakuje, pomógł usystematyzować te wiadomość, które zdobyłam do tej pory, a przede wszystkim pozwoliłby mi uwierzyć, że po wzięciu sobie do serca Twoich rad, moje teksty będą wystarczające.
Czy wiesz, dlaczego rzuciłam pisanie?
Sama się tego nie spodziewałam. Przecież od dziecka marzyłam o zostaniu pisarką. A jednak pewnego dnia postanowiłam porzucić swoje pragnienia i poszukać nowej pasji. Dlaczego?
Powód był banalnie prosty. Wszyscy dookoła powtarzali mi, że z samego pisania nie wyżyję. Na początku nie przejmowałam się tym, ale gdy sama zaczęłam zgłębiać temat pisarskiego rynku, zrozumiałam, że coś w tym jest. Poczułam, że pełnoetatowe zajęcie się pisaniem to marzenie ściętej głowy i zdecydowałam się na drastyczy krok, jakim było całkowite zarzucenie pisania. Nie chciałam bowiem zajmować się tym po godzinach i czuć żalu, że nigdy nie będzie to moją jedyną pracą.
Znalazłam nową pasję. Choć rozwijanie jej szło mi całkiem nieźle, nie czułam się szczęśliwa. Wiedziałam, że to właśnie pisanie jest tym, co naprawdę kocham, jednak nadal brnęłam w coś, co nie dawało mi satysfakcji. Na pewno wiesz, co wtedy czułam – w końcu nie raz opowiadałaś, jak studiowałaś kierunek, którego nie lubiłaś.
Pewnego dnia dowiedziałam się, że jest coś takiego jak copywriting. Gdy zagłębiłam się w ten temat, byłam w szoku. Okazało się, że można pisać i zarabiać na tym wystarczająco, aby mogło to być jedynym źródłem zarobku. Byłam przeszczęśliwa i od razu zabrałam się do działania. Zaraz jednak pojawiły się problemy.
Gdzie znaleźć zlecenia? Jak przekonać klienta, aby wybrał właśnie mnie? Jak wycenić swoją pracę? Co z kwestiami prawnymi? A przede wszystkim – jak napisać dobry tekst dla klienta? Przecież dotychczas pisałam tylko opowiadania i powieści!
Nie miałam jednak zamiaru się poddawać – w końcu raz już to zrobiłam i okazało się, że nie było warto. Zaczęłam więc szukać kursów, książek, webinarów – dosłownie wszystkiego, co mogłoby mi pomóc stać się dobrą copywriterką. Przerobiłam już kilkanaście szkoleń różnych autorów. Utwierdziłam się w przekonaniu, że copywriting jest tym, co chcę robić w życiu. Wciąż jednak nie czuję się pewnie. W mojej głowie nadal jest wiele niewiadomych, które utrudniają mi pójście na przód. Czuję, że potrzebuję dobrego kursu, w którym ktoś doświadczony przeprowadzi mnie przez copywriting od A do Z i rozwieje moje wątpliwości, pomagając mi zdobyć pierwsze zlecenia i wykonać je dobrze. Właśnie takim kursem jest „Zarabiaj na pisaniu: zostań copywriterem”.
Nie jestem osobą, która po przerobieniu pierwszego modułu porzuci kurs na zawsze. Jestem stuprocentowo pewna, że copywriting to coś, co chcę robić w życiu. Pomimo przeciwności nie poddałam się i nie mam zamiaru tego robić. Jeśli otrzymam dostęp do kursu, na pewno wnikliwie go przerobię i wykorzystam zdobytą wiedzę. Dlatego nie wahaj się i wybierz właśnie mnie 🙂
To ja powinienem dostać do kursu, ponieważ pomógłby on mi rozwinąć karierę jako copywriter i wyjść z impasu. Pracuję jako freelancer już 4 lata. Jednak w przeciwieństwie do Ciebie nie zacząłem od 35 zł. U mnie początkowa stawka wynosiła niecałe 3 zł…
Teraz jest już lepiej i zarabiam średnio ok. 10 zł za 1000 zzs. Jednak cały czas mam duży problem z pozyskiwaniem klientów. Wykorzystując radę z jednego z twoich filmów (o wyróżnieniu się w zleceniu) udało mi się pozyskać pierwszego klienta za więcej niż 20 zł za 1000 zzs. Jak widzisz wdrażam wiedzę w praktyce, więc informacje zawarte w kursie także wykorzystam (nie będzie on po prostu stał na wirtualnej półce).
Interesuję się brandingiem, stąd uważam, że copywriting to nieodłączny element oraz niebywale istotne narzędzie w pracy w branży. Jestem młodą osobą z ogromem energii i pomysłów na siebie. Chcę testować się i sprawdzać, w czym czuję się dobrze i co sprawia mi radość. Jestem otwarta na zdobywanie nowych kompetencji [+ich rozwój] i doświadczenia. Jestem również przygotowana na intensywną pracę i szlifowanie swoich umiejętności.
Miałaś kiedyś sytuację, gdy zdałaś sobie sprawę, że zwlekałaś z czymś zdecydowanie zbyt długo?
Ja właśnie mam tak teraz. Dotarło do mnie, że to już najwyższy czas, aby zrealizować swoje marzenie o zajmowaniu się pisaniem także zawodowo. W końcu czy jest coś lepszego niż zarabianie na tym, co się kocha robić?
Do takich przemyśleń zainspirowała mnie Karolina Wójciak. Zorganizowała ostatnio konkurs, w którym trzeba było napisać o swoim celu. Moim celem jest wreszcie zostać świetnym copywriterem. Na swoich filmach wspominałaś, że na rynku wciąż brakuje naprawdę dobrych copywriterów. Ja takim chcę być i dlatego potrzebuję uzyskać dostęp do Twojego kursu „Zarabiaj na pisaniu: zostań copywriterem”.
Pomożesz mi zostać najlepszą wersją siebie w zakresie copywritingu?
Każde dziecko ma głowę pełną marzeń. Tak też było w moim przypadku- wyobrażałam sobie siebie jako piosenkarkę, aktorkę, piłkarkę ręczną. Próbowałam nowych rzeczy, miałam w sobie odwagę i chęć życia. Tak było do 8 roku życia, czyli momentu w którym straciłam najbliższą mi osobę, mamę. Od tego czasu jakby wszystko zobojętniało- pojawił się lęk, utrata wiary w siebie.
Liceum to czas, w którym każdy zastanawia się jaką drogę wybrać, a ja byłam gdzieś pomiędzy. Matma spędzała mi sen z powiek, biologia wzbudzała ciekawość ale to właśnie język polski i muzyka sprawiały, że powoli układałam sobie w głowie co chciałabym robić w przyszłości.
Nie obyło się bez przeszkód- oblana matura z matmy podcięła mi skrzydła na tyle, że nie wiedziałam co dalej robić. Teraz z perspektywy czasu wiem że był to jeden krok w tył, by odnaleźć siebie i rozpędzić się na życiowym rollercoasterze.
I tak się zaczęło- dziennikarstwo ze specjalizacją PR, pierwsze małe zlecenia, obrona magistra na 5, pierwsza praca a potem znów mały przystanek w postaci macierzyństwa. Historia jakby zatoczyła koło i moje dzieciństwo odżyło we mnie na nowo, objawiając się depresją- „Halo?! Przecież nie tak to miało wyglądać?” Chociaż czasami nie chciało mi się wstać z łóżka bobas dodawał sił, jednak czułam pewien niedosyt.
„Ania, poleciłem Cię do pisania artykułów na bloga”- pewnego dnia oznajmił mi mój brat. „Co?! Zwariowałeś, ja nie wiem czy będę potrafiła i czy znajdę czas przy małym Jaśku na pisanie!” Depresja podrzuciła mi do głowy stary schemat- po co próbować, skoro masz inne rzeczy na głowie i się do tego nie nadajesz. STOP. Czemu by nie spróbować? Przecież nic nie tracę, może pozwoli mi to się rozkręcić i nabrać pewności w powrocie do pracy?
Ta kolejna stopklatka w moim życiu, uświadomiła mi co jest dla mnie najważniejsze. Rodzina, bez której nie wyobrażam sobie życia i pisanie, które przynosi mi satysfakcję i chcę by właśnie te dwie rzeczy w moim życiu nie wykluczały się tylko wzajemnie uzupełniały.
Stąd decyzja o freelansie- piszę artykuły, teksty SEO, prowadzę social media klientów. W dużej mierze jestem samoukiem, codziennie szukam nowych inspiracji i dawek wiedzy jednak przez brak pewności siebie ciężko mi podwyższyć stawki i wyjść z ofertą do nowych klientów. Twój kurs pozwoliłby mi odkryć więcej zakamarków copywritingu i pozwolić na rozwój a kto wie może w przyszłości rozpocząć swoją działalność? 😉
Czuję, że to mój czas, kiedy synek poszedł do żłobka, mam czas na swój rozwój, nową motywację i chęć do działania. Wspaniałe że są takie osoby jak Ty, które wspierają i dają takie możliwości! Dziękuję za dotychczasową mega dawkę wiedzy 🥰
Ponieważ chciałbym napisać książkę dla dzieci o świecie nowych technologii i IT, dlatego szukam wsparcia u najlepszych.
Od jakiegoś czasu czynnie pracuję jako copywriter. Idzie mi dobrze, chociaż nigdy wcześniej nie miałem doczynienia z „pisaniem za pieniądze”. Czym jest CTA dowiedziałem się w momencie, w którym dostałem polecenie: „wymyśl CTA pod to copy.” Zanim dostałem pierwsze zlecenie, myślałem że copywriter wymyśla tylko hasła reklamowe i wszystkie te zasady pisania pod SEO ma w nosie (więcej – przed rozpoczęciem pracy nie wiedziałem, czym jest SEO). Nie mam największego doświadczenia teoretycznego, ale staram się wielu metod pisania i wykuwam te lekcje na własnych błędach.
Ostatnio pojawiła się okazja – napisać fragment książki o nowych technologiach, więc skorzystałem. Palnąłem kilka ładnych zdań o programowaniu, poszło i okazało się, że trafiłem w punkt. Zleceniodawca zachwycony, mówi: „Powinieneś pisać książki dla dzieci” – kiwnąłem tylko głową. Jednak z czasem myśl trafiła do mnie ze zdwojoną mocą. Zdałem sobie sprawę, że pisanie dla dzieci nie może być „palnięciem kilku ładnych zdań” i że kryje się za tym coś więcej. Ogromna odpowiedzialność. W końcu karmi się wiedzą młode, chłonne umysły. To nie może być pseudonauka oparta na własnych widzi-misie, tylko konkretna wiedza. Ale taką przecież można znaleźć w podręcznikach – tylko czy dzieci ochoczo je czytają? Książki dla dzieci, dzieciom jakoś sprzedać trzeba. Jak takiemu umysłowi sprzedać cokolwiek? Abstrahując od tego, że nie ma pieniędzy – jego uwaga jest rozproszona. To nie takie proste, jak mogłoby się wydawać.
Liczę, że uda mi się wygrać. Chciałbym wiedzę zdobytą u Ciebie przekształcić właśnie w wartościową lekturę dla dzieci. A nuż widelec nie zje mnie ambicja, a wyjdzie z tego przepyszne danie. 🙂
To ja powinnam dostać się na darmowy kurs, bo tak naprawdę dopiero zaczynam i chciałabym mieć „dobry start” i wsparcie już na początku, aby móc się rozwijać i nie zniechęcić od razu jak napotkam jakiś problem. Uważam, że takie wsparcie dla początkujących jest bardzo ważnym elementem przyszłego rozwoju i daje kopa do działania. Każdy popełnia błędy i uczy się czegoś nowego każdego dnia, ale jeśli mam okazję od początku mniej się stresować i skorzystać z rad kogoś bardziej doświadczonego – wchodzę w to! Poza tym jestem wielozawodowa i pracuję na etacie, ale chciałabym sobie dorabiać jako copywriterka, a w niedalekiej przyszłości napisać swoją książkę!
Lubię stawiać litery,
tworzyć z nich słowa;
malować nowy obraz,
nową treść; od nowa…
Każde słowo w tekście ma swoje znaczenie,
nie zawsze jednak w pełni daje mi spełnienie.
Tak, aby przekazać głębię przesłania,
które z morza znaków w końcu się wyłania.
Potrzeba mi więc czegoś, co będzie mym sterem,
abym mógł kiedyś powiedzieć: jestem copywriterem.